Wciąż na fali: Nikon D70S

Sześć megapikseli, fenomenalna ergonomia i niska cena, w jakiej można znaleźć używane egzemplarze - to główne atuty lustrzanki Nikon D70S.

Kiedy jakiś czas temu zapytałem znajomego o najbardziej - jego zdaniem - wygodną w obsłudze lustrzankę, ten bez namysłu wskazał stareńkiego D70S. Wiadomo, iż jest to wrażenie subiektywne, ale ciężko się z nim nie zgodzić. Jeśli ktoś miał w ręce ten produkt Nikona, na pewno zwrócił uwagę na świetną ergonomię, niewiele odbiegającą od dużo droższych i bardziej zaawansowanych modeli, takich jak D200 czy D300.

Aparat można kupić za względnie niewielkie pieniądze na Allegro (od około pięciuset do tysiąca złotych, w zależności od przebiegu, stanu wizualnego i dołączanych akcesoriów, często w tym wyższym progu cenowym dostaniemy także obiektyw). Warto też rozejrzeć się za ofertami przedstawianymi na forach internetowych (tu należy polecić giełdę serwisu Nikoniarze.pl), gdzie istnieje spora szansa na to, że nasz przyszły aparat używany był przez "sprawdzone" osoby. D70S w momencie wejścia na rynek wywołał niemałe ożywienie, z którego profity model ten czerpie do tej pory. Lustrzanka jest wyjątkowo udana - w zasadzie pod każdym względem. Niektórzy jako jej wady wskazują, sporadycznie, automatyczny balans bieli, ale problem ten definitywnie zanika, jeśli fotografujemy w RAW-ach.

Dla osoby początkującej lub średnio zaawansowanej, której nie zależy na ogromnej liczbie megapikseli czy dużym wyświetlaczu LCD, D70S będzie świetną propozycją. Może w tej chwili wbudowany "śrubokręt', czyli silniczek autofokusu, nie ma już takiego znaczenia, jak kiedyś (pojawiły się szkła 35/1.8 i nowe 50/1.8 z silnikiem SWM), jednak i tak warto pomyśleć nad jego zakupem. Oferowane przez japońskiego producenta aparaty w segmencie amatorskim są, owszem, dobre jakościowo i są w stanie generować mniej zaszumione fotografie, jednak najczęściej nie mają wspomnianego "śrubokręta", kosztują też kilka razy więcej, a niestety, co za tym idzie, musimy też inwestować w droższe szkła, jeśli chcemy korzystać z efektywnego autofokusu.

Mając D70S i, przykładowo, Tamrona 17-50/2.8, możemy już, jak to się mówi, "rozwinąć skrzydła", jeśli tylko komuś nie przeszkadza głośny silnik automatycznej ostrości. Do aparatu można dokupić grip zewnętrznego producenta, jednak do korzystania z pionowego spustu wymagany będzie dodatkowy kabelek. Bez niego mamy po prostu większy aparat z dwiema bateriami. Tu z kolei trzeba wymienić kolejną zaletę starszej lustrzanki w porównaniu do następców - na jednym, pełnym ładowaniu aparat jest w stanie wykonać ogromną ilość zdjęć, co ma bezpośredni związek z przekątną ekranu LCD. Jeśli więc nie potrzebujecie fajerwerków obecnie oferowanych przez producentów i szukacie wygodnego lustra do nauki fotografowania, na pewno warto na D70S zwrócić uwagę.

Źródło: swiatobrazu.pl

ostatnia zmiana: 2011-06-22
Komentarze
Polityka Prywatności