Canon EOS 40D
Canon prezentuje następcę popularnego EOS-a 30D. Pokazana dziś lustrzanka Canon EOS 40D to w stosunku do poprzednika duży krok w przód. Najważniejsze różnice to 10-megowy sensor CMOS, system czyszczenia matrycy, uszczelnienie korpusu, podgląd na żywo na 3-calowym ekranie LCD i możliwość rejestracji małych RAW-ów. Zapowiada się niezwykle ciekawie i wygląda na to, że prośby użytkowników zostały w końcu wysłuchane.
Przepraszamy za tak duże opóźnienie w publikacji informacji o nowych produktach Canona. Niestety polscy dziennikarze nie otrzymali materiałów prasowych o godzinie 6.00, gdy upływało ogólnoświatowe embargo. Canon Polska zamierza przekazać je na konferencji, której rozpoczęcie przewidziano dopiero na godzinę 16.00. Lokalny oddział Canona tradycyjnie zlekceważył polskich czytelników planując udostępnienie materiałów ponad dziesięć godzin później w stosunku do reszty świata.
Kiedy półtora roku temu Canon pokazał model EOS 30D, miłośnicy marki czuli się nieco zawiedzeni, ponieważ nie wprowadzał on oczekiwanych zmian. Różnice w stosunku do wcześniejszego 20D nie były rewolucyjne, chyba że za rewolucję uznać udostępnienie w końcu funkcji punktowego pomiaru światła... Tym razem nie spodziewamy się usłyszeć głosów niezadowolenia, bo EOS 40D zapowiada się bardzo interesująco.
Zacznijmy od matrycy. Tradycyjnie jest to sensor typu CMOS o wymiarach APS-C (22,2x14,8 mm, mnożnik ogniskowej 1,6x). Rozdzielczość 10 mega (dokładnie 10,1 MP efektywnych) wskazuje na pewne podobieństwa z matrycą wykorzystaną w 400D, ale producent przekonuje, że jest to nowy czujnik wykorzystujący 4-kanałowy odczyt danych (na linię). W stosunku do 30D różnicą jest nie tylko skok rozdzielczości z 8 Mp do 10 Mp, ale też system czyszczenia matrycy oparty na filtrze ultradźwiękowym, wspomagany dodatkowo funkcją mapowania pikseli. Canon chwali się, że w nowym sensorze zastosowano większe mikrosoczewki, co pozwoliło zmniejszyć szumy i rozszerzyć zakres czułości do ekwiwalentu ISO 3200 (podstawowy zakres to ISO 100-1600 ze skokiem co 1/3 działki, ISO 3200 to opcja). Dodatkowo firma podkreśla wykorzystanie 14-bitowego przetwornika analogowo-cyfrowego (30D miał 12-bitowy), co znacznie zwiększa możliwości oddania delikatnych przejść tonalnych.
Nie możemy zapomnieć o możliwości kadrowania bezpośrednio na ekranie LCD (przekątna 3 cale, 230 tys. punktów, kąt widzenia 140°). I tu ciekawostka - 40D oferuje nieco większą funkcjonalność niż profesjonalny 1D Mark III, ponieważ pozwala na chwilową aktywację systemu AF (po naciśnięciu przycisku AF-ON lustro na chwilę opada i autofocus mierzy odległość). Żeby ułatwić oglądanie zdjęć na LCD i korzystanie z funkcji Live View w mocnym słońcu, podniesiono jasność ekranu (co wiąże się z zawężeniem kąta widzenia ze 170° do 140°) i rozszerzono zakres kolorów możliwych do wyświetlenia.
Canon chwali się uszczelnieniem magnezowego korpusu, dzięki czemu 40D może bezpiecznie pracować w trudnych warunkach pogodowych (uszczelniono nawet kołnierz mocowania zewnętrznej lampy błyskowej), co może tylko zwiększyć liczbę potencjalnych nabywców. Profesjonalni użytkownicy 40D, których przyciągnie uszczelnienie, nie zmartwią się też z pewnością możliwością rejestracji tzw. małych RAW-ów oznaczonych w menu aparatu symbolem sRAW. Jest to funkcja, o którą dopominali się od dość dawna - zwłaszcza fotografowie, którzy chcieli korzystać z wszechstronności RAW-ów bez konieczności obróbki plików w pełnej rozdzielczości (np. do Internetu lub prasy). Z myślą o najbardziej zaawansowanych fotografach dodano 3 tryby ustawień użytkownika.
Z punktu widzenia wygody obsługi warto wspomnieć o powiększonym wizjerze (0,95x kontra 0,90x w 30D) i zwiększonym punkcie ocznym (22 mm kontra 20 mm w 30D). Canon EOS 40D daje też użytkownikowi możliwość samodzielnej wymiany matówki - opcjonalnie dostępna będzie matówka z siatką i specjalna matówka ułatwiająca ręczne ustawianie ostrości. Musimy jeszcze pochwalić firmę za wprowadzenie w 40D stałego wyświetlania wybranej czułości zarówno w wizjerze, jak i na panelu na górnej ściance - nareszcie!
Zwiększono szybkość i liczbę zdjęć możliwych do wykonania w serii - 40D pozwala na zrobienie do 75 (JPEG) lub 17 (RAW) klatek z prędkością do 6,5 kl/s. Szybszy i bardziej precyzyjny jest też system AF. Wykorzystano 9 punktów AF (wszystkie krzyżowe), które działają z obiektywami o jasności F5.6 i większej. Dodatkowo producent chwali się centralnym czujnikiem krzyżowym umieszczonym skośnie (obróconym o 45%), który jest jeszcze bardziej czuły i działa z obiektywami o jasności F2.8 lub większej. Z informacji prasowej wynika, że sam pomiar odległości jest o 30% szybszy niż w 30D, za co w pewnym stopniu jest też z pewnością odpowiedzialny nowy procesor Digic III.
Canon EOS 40D nie tylko jest znacznie bardziej "profesjonalny" niż poprzednik, ale zgodnie z tradycją firmy korzysta z pewnych rozwiązań zastosowanych w wyższych modelach. W tym wypadku Canon zdecydował się np. na wprowadzenie opartego na zakładkach systemu nawigacji po menu znanego z EOS-a 1D Mark III, osobne silniczki migawki i lustra oraz funkcję Highlight Tone Priority, która kładzie nacisk na zachowanie szczegółów w światłach, co może się przydać np. fotografom ślubnym.
Warto wspomnieć osobno o pewnym akcesorium opcjonalnym, które będzie można dokupić do EOS-a 40D. Mowa o uchwycie pionowym WFT-E3/E3A, który owszem - ułatwia kadrowanie w pionie, ale jego główna funkcja jest znacznie bardziej zaawansowana. Jest to bowiem przekaźnik Wi-Fi, który umożliwia bezprzewodowy przesył danych bezpośrednio na serwer FTP czy komputer. Połączenie Wi-Fi z funkcją podglądu na żywo pozwala na prawdziwie zdalne fotografowanie bez konieczności korzystania z kabli. Dzięki wykorzystaniu modułu GPS możliwe jest też automatyczne dodawanie do pliku Exif dokładnej lokalizacji, w której powstało dane zdjęcie.
Większość pozostałych parametrów jest taka sama jak u poprzednika - czas startowy ok. 0,15 s, migawka o trwałości na 100 tys. cykli, najkrótszy czas otwarcia migawki 1/8000, synchronizacja z lampą 1/250 s, 35-punktowy system pomiaru światła, nośnik pamięci CF.
Canon EOS 40D trafi do sprzedaży jeszcze we wrześniu bieżącego roku. Jego europejską cenę ustalono na poziomie ok. 1300 euro.