Olympus FE-300, FE-290, FE-280, FE-270
Olympus uaktualnia swoją ofertę dla najmniej wymagających fotoamatorów. Jednak prawie każdy z modeli FE-300, FE-290, FE-280 i FE-270 wyróżnia się czymś ciekawym. Warto zwrócić uwagę, że żaden nie ma matrycy poniżej 7 Mp, a FE-300 wyposażono nawet w sensor 12-megowy.
FE-290 kusi szerokokątnym zoomem i dużym ekranem LCD, FE-280 czterema wersjami kolorystycznymi, a FE-270 z pewnością zachęci do zakupu niską ceną.
Minęły już czasy, kiedy cyfrówki z najniższej półki mogły być nieforemnymi, nieatrakcyjnymi urządzeniami, które ledwo robiły zdjęcia. Dziś nie dość, że rezultaty muszą być co najmniej dobre, to jeszcze coraz bardziej liczy się styl. Te wymagania idealnie spełnia większość dzisiejszych propozycji Olympusa dla początkujących miłośników cyfrowych zdjęć.
Najwyższym modelem, przynajmniej jeśli chodzi o numerek, jest Olympus FE-300. Wyróżnia się przede wszystkim 12-megową matrycą - to rekord w tej klasie. Mniej imponujący, ale wystarczający do wielu zastosować jest zakres zooma odpowiadający przedziałowi 35-105 w małym obrazku. Do kadrowania i oglądania zdjęć służy 2,5-calowy ekran LCD (230 tys. punktów). Co prawda FE-300 nie ma stabilizacji obrazu z prawdziwego zdarzenia, ale jej funkcję ma pełnić możliwość podbicia ekwiwalentu czułości do ISO 3200 i 6400 (przy 3 Mp) lub 1600 przy pełnych 12 mega. Użytkownik może wybierać spośród 17 programów tematycznych, a bezproblemowe fotografowanie powinny ułatwić: system wykrywania twarzy, zasada "jeden przycisk, jedna funkcja" i przewodnik po poszczególnych opcjach. Za szybką pracę i wysoką jakość zdjęć jest odpowiedzialny procesor obrazowy TruePic III, a elegancki wygląd ma zapewnić stylowa, metalowa obudowa. Oczywiście FE-300 zapisuje pliki na kartach xD-Picture. Aparat powinien trafić do sprzedaży we wrześniu tego roku.
Model Olympus FE-290 teoretycznie znajduje się w hierarchii niżej niż FE-300, ale pod kilkoma względami go przewyższa. Co prawda jego matryca ma "zaledwie" 7 megapikseli (kontra 12 Mp Olympusa FE-300), ale za to wyposażono go w 3-calowy ekran LCD (234 tys. punktów). Przede wszystkim jednak FE-290 daje użytkownikowi do dyspozycji szerokokątny zoom o 4-krotnym zbliżeniu i zakresie odpowiadającym przedziałowi 28-112 mm w małym obrazku (F3.3-5.0) - to ewenement w tej klasie. Brak trybów manualnych rekompensuje 15 programów tematycznych. Użytkownik może wybrać czarną lub srebrną obudowę (oczywiście metalową). FE-290 wyposażono w procesor TruePic III i gniazdo kart pamięci xD-Picture. Minusem jest brak możliwości zmiany ustawienia balansu bieli (dostępna jest tylko automatyka). Zabrakło też systemu wykrywania twarzy. Olympus FE-290 trafi na rynek w przyszłym miesiącu.
Również Olympus FE-280 wyróżnia się czymś na tle swoich braci. Jako jedyny ma 8-megowy sensor i jako jeden z dwóch został wyposażony w system detekcji twarzy. Oferuje też najwięcej wersji kolorystycznych: srebrną, czarną, czerwoną i niebieską. Do dyspozycji fotografującego jest też oczywiście standardowy 3-krotny zoom i 2,5-calowy monitor LCD. Nie należy też zapominać o procesorze TruePic III oraz dostępie do ekwiwalentu ISO 1600. Producent podkreśla "smukłość" modelu FE-280 - ma on zaledwie 19,1 mm grubości. Aparat będzie dostępny od września 2007.
Model FE-270 to brzydkie kaczątko wśród dzisiejszych premier z linii Olympus FE. Ani specjalnie ładny, ani elegancki, ani wyjątkowo wyposażony. Siedem megapikseli, 3-krotny zoom (najmniej atrakcyjny z całego towarzystwa, bo odpowiadający 38-114 mm w małym obrazku) i co prawda 2,5-calowy LCD, ale o niskiej rozdzielczości (154 tys. punktów) nie wprawiają w zachwyt. Aparat jest zasilany dwoma "paluszkami" (dwie baterie AA w zestawie), a nie jak pozostałe opisywane modele akumulatorem litowo-jonowym. W przeciwieństwie do reszty dzisiejszych nowości Olympusa nie został wyposażony w procesor TruePic III. Podstawowe funkcje dopełnia 15 programów tematycznych oraz automatyka czułości i balansu bieli. FE-270 będzie można kupić już w przyszłym miesiącu. Nie znamy jeszcze jego ceny, ale zakładamy, że będzie bardzo niska.